s.flores s.flores
595
BLOG

Europa Środkowa jest niebezpieczna

s.flores s.flores Polityka Obserwuj notkę 8

 

Poniżej wywiad, którego dziennikarce czeskich Lidovych Novin, Lucie Zídkovej udzieliła Magda Vášáryová - słowacka aktorka, polityk, dyplomata, m.in. ambasador Czechosłowacji w Austrii i ambasador Słowacji w Polsce. Dziś deputowana opozycyjnej słowackiej chadeckiej partii SDKÚ-DS (Słowacka Unia Chrześcijańska i Demokratyczna – Partia Demokratyczna).

 

Wywiad miał miejsce krótko po tym, jak Magda Vášáryová wystąpiła Czeskiej Telewizji i to, co wtedy powiedziała, wywołało rodzaj politycznego skandalu oraz lawinę komentarzy w sieciach społecznościowych w Czechach, na Słowacji i na Węgrzech. Vášáryová oceniła środkową Europę jako niebezpieczną, a jej mieszkańców jako kolaborantów, którzy kierują się jedynie własnym zyskiem.

 

Wywiad jest sprzed miesiąca i od tego czasu wiele się już wydarzyło - odbyły się wybory w Polsce, kryzys imigracyjny jeszcze bardziej się pogłębił, wreszcie nastąpiła seria zamachów w Europie i poza nią. Ale moim zdaniem ani trochę nie przestał być interesujący dla Polaka, tym bardziej, że dopiero co czeska delegacja reprezentowała nas na szczycie na Malcie, a papież Franciszek apelował do słowackich biskupów o podejście “z wrażliwością i poczuciem sprawiedliwości” do zjawiska imigracji. Gorąco polecam.

 

Uwaga techniczna - tłumaczenie jest moje, amatorskie - najmocniej przepraszam za jego nieporadność. Jeśli ktoś dobrze zna czeski i chciałby coś poprawić, niech piszę na prywatną pocztę.

 

* * *
 

70 proc. Czechow i tyle samo Słowaków jest przeciwko przyjmowaniu uchodźców z Syrii i z Afryki. Tłumaczą to tym, że uchodźcy zagrażają naszym chrześcijańskim wartościom. Pani mówi, że to fałsz, bo żadnymi prawdziwymi chrześcijanami nie jesteśmy.

Wszyscy wyrośliśmy w chrześcijańskim systemie wartości, ale nie wszyscy są chrześcijanami. Nie ma znaczenia, czy wierzysz w tego staruszka tam na górze, czy po trochu oddajesz cześć sile, która rządzi światem. Idzie o bazę naszej kultury uformowaną na przykład przez dekalog. Podświadomie czujemy, co jest dobre a co złe, nawet jeśli nie kierujemy się tym w życiu.

 

Ale dlaczego ci ludzie z tą, jak Pani mówi, chrześcijańską kulturową bazą, nagle się do niej odwołują teraz, w swoim sprzeciwie dla uchodźców?

Ponieważ mamy świadomość, że dla kariery, stanowiska, albo skonfiskowanego majątku zmieniać wiarę przychodzi nam łatwo. My wiemy o sobie, że najpierw hajlowaliśmy, a parę lat później krzyczeliśmy “Powiesić Horákovą!”1 Środkowa Europa to niebezpieczne terytorium. Przeżyliśmy dwa totalitarne reżimy, które absolutnie zanegowały system wartości naszych przodków. Żyjemy w kraju, gdzie żona Zápotockégo2 po aresztowaniu Slánskégo3 wzięła sobie jego pościel! Właśnie tacy jesteśmy. Z drugiej strony ostatnie 25 lat były niewiarygodnym sukcesem, ale jakbyśmy nie potrafili w to uwierzyć. Zatrzymaliśmy się i powiedzieliśmy: “Nie, nie, nie. Jesteśmy ofiarami, jak zawsze”. Boimy się utraty naszych kulturalnych wartości, chrześcijanstwa, ale przecież myśmy je utracili już dawno! Poddaliśmy je za komunizmu, za faszyzmu. Moje obawy idą dalej. Że ludzie, którzy teraz podlegają masowej histerii w sprawie uchodźców - a słowo “histeria” jest tu na miejscu, bo już staruszki na wsiach zaczęły się poważnie obawiać, że zostaną zgwałcone przez uchodźców - zorientują się, że tylko ulegli manipulacji, że bali się niepotrzebnie, ale przecież nie powiedzą: “No tak, następnym razem spojrzę na to inaczej” Nie, oni tę nienawiść, ten strach, który w sobie mają, skierują gdzie indziej. A gdzie mogą skierować? Tylko do wewnątrz naszego społeczeństwa. Że się okaże, że uciekinierzy nie są takim problemem, jak się obawiali i zwrócą nienawiść w stronę jakichś grup obywateli wewnątrz naszych państw. Masowe szaleństwo nigdy nie trwa długo, a ci ludzie będą musieli znaleźć ujście nienawiści gdzie indziej.

 

Dlaczego ta frustracja i wynikający z niej strach tu w środkowej Europie są silniejsze niż gdziekolwiek indziej na kontynencie?

To nie przypadek, że nami zawsze ktoś chciał zawładnąć, podzielić. Byliśmy jako całość po rozpadzie monarchii nieczytelni. Stulecia nas doświadczały a my przeżywaliśmy - my Słowacy dosłownie prawie wyginęliśmy - dlatego, że byliśmy i czuliśmy się ofiarami. Być ofiarą i czuć się ofiarą to są dwie różne rzeczy. Prawdziwa ofiara wcale nie musi się czuć ofiarą i na odwrót - możesz się czuć ofiarą, kiedy wcale nią nie jesteś. Naprawdę to jest fantastyczna życiowa strategia. Bo jak jesteś ofiarą, nikt od ciebie nic nie wymaga. Nikt nie chce żebyś za coś wziął odpowiedzialność, wszyscy się nad tobą litują. I myślmy się do tej postawy przyzwyczaili. Większości ludzi odpowiada czuć się biedactwem. Mówią: “Jeszcze nam samym nie wystarcza, poczekajcie aż zacznie mam starczać, wtedy pomożemy”. Więc najpierw musimy się pozbyć poczucia bycia ofiarą i wziąć odpowiedzialność, zacytuję mojego męża, “za tych parę łepetyn, któreśmy rozbili”. To nie dotyczy tylko nas, ale też przydałoby się Węgrom, którzy w poczucie bycia ofiarą przyoblekli się już w roku 1990. Mieli wtedy w politycznej reprezentacji historyków: premiera Józsefa Antalla i ministra spraw zagranicznych Gézę Jeszenszkiego, a ci wtedy wyciągnęli Trianon jako największą katastrofę narodu węgierskiego. Od tego czasu Węgrzy żyją pod parasolem Trianon jako ofiary. Posłuchajcie Orbana. W każdej jego przemowie co najmniej trzy razy usłyszycie: “Ci chcieli nam uczynić zło, tamci chcieli nam uczynić zło. Ale my się nie damy, zrobimy wbrew” To jest bezpieczna strategia pozyskania 30 procent głosów.

 

Co może się podobać w byciu ofiarą?

Proszę popatrzeć, Pani jest najpewniej aktywną kobietą, ale zna Pani w swoim otoczeniu ludzi, którzy wymachują wciąż zdaniem: “To przez tych tam na górze”, mam rację? Przez tych na górze nie starcza mi pieniędzy? Oni mi je ukradli. Ci ludzie nigdy nie szukają winy w sobie. Obiektywnie wszystkim nam wiedzie się lepiej, ale subiektywnie czujemy się gorzej. Bo uderzyła w nas rewolucja wyższych oczekiwań. Nikt nie jest zadowolony. Weźmy statystycznie - kiedy zapytasz ludzi “jak się masz?” odpowiedzą “fantastycznie”? Rzadko. Dowiesz się, że wieczorem bolał brzuch, że żona to, a dzieci tamto. Odejdziesz i mają od ciebie spokój. Niczego od nich nie chcesz. Litujesz się. To życiowa strategia środkowej Europy przez ostatnie 100 lat. Nie jest nam dobrze - Niemcy czegoś od nas chcieli, Rosjanie chcieli, jesteśmy ofiary i nikt nas nie lubi. A głównie my sami siebie nie lubimy.

 

Powiedzmy, że przestaniemy nazywać się ofiarami. To wszystko? Staniemy się lepsi?

Nie. Jeszcze trzeba zacząć być dumnym ze swoich osiągnięć. Bo od roku 1989 osiągnęliśmy wiele. Spełniliśmy sny wszystkich poprzednich pokoleń. I nie tylko nasza elita - to dotyczy każdego z nas, od ludzi dbających o czystość ulic po naukowców.

 

Ale Czesi tak tego nie widzą. Kto im pokaże? Jak ich przekonać?

Politycy to niezadowolenie oczywiście wyczuwają, muszą ją czuć, i prowadzi to do negacji wszystkiego co się udało przez 24 lata. Złe jest wszystko co zrobił Havel, Dienstbier i Klaus. We wrześniu byłam w Krynicy, w Polsce, pan Jarosław Kaczyński, który prawdopodobnie wygra ze swoją partią wybory w Polsce dostał nagrodę Człowieka Roku 2014, a pierwsze co powiedział w swojej przemowie to było: Wszystko co się wydarzyło od roku 1989 do dziś było złe. My musimy to zmienić”. Ludzie tego wysłuchali i powiedzieli sobie: “tak, mi jest akurat dość dobrze, ale całość jest faktycznie zła”.

 

Politykom nie udaje się uspokajać nastrojów. A kościołowi?

Mówię żartem, że nasi słowaccy biskupi też chcą wygrać wybory. Albo boją się, że jeśli zaczną wypowiadać się przeciwko strachowi przed uchodźcami, staruszki przestaną przychodzić do kościoła. Nasi hierarchowie nie popierają uchodźców, a nawet kilku księży postawiło się papieżowi. To bez precedensu i dowód, że trzeba zacząć się bać. Bo jeśli zawiodą politycy, prezydent - co się akurat nie tyczy Słowacji - jeśli zawiodą dziennikarze piszący buntownicze teksty, bo ich honoraria zależą od czytelników gazet, jeśli zawiodą inteligenci i uniwersyteccy profesorowie, powinien pozostać kościół. Proszę popatrzeć na Niemcy. Jeśli dziś ktoś wychodzi z chrześcijańskich pozycji to Angela Merkel, córka pastora.

 

Myśli Pani, że jej otwartość na uchodźców, która przesunęła ją z pierwszego miejsca najpopularniejszych polityków na czwarte, wynika z jej rodzinnych tradycji?

Tak, na pewno. A także z tego, że jej bezpośrednio nie zagrażają wybory. Ale tam jest jeszcze jedna rzecz. Niemieckie poczucie winy. Ona swoją postawą daj odczuć, że Niemcy nie mogą się pozbyć tych jasperowskich win za doprowadzenie do dwóch światowych wojen i ich nieprzebranych ofiar. Ale dziś mają szansę pójść do przodu i stać się moralnym zwycięzcą.

 

Natomiast Czesi wydają się sobie niewinni, szczególnie jako ofiary. Proszę wybaczyć, ale ciągle nie wydaje mi się to wystarczającym wytłumaczeniem, dlaczego jest tak masowy opór przeciw uchodźcom.

Może to kwestia masowej psychozy, ale to normalne. Psychozy się zdarzają. Opisał to już David Riesman i inni socjologowie przed pięćdziesięciu-sześćdziesięciu laty. U nas w latach 30-tych zajmował się tym Inocenc Arnošt Bláha. Wszyscy już wtedy byli świadomi, że tłum jest bardzo niebezpieczny. Całe to szaleństwo wokół Hitlera to wszystko była masowa histeria. Jakkolwiek zakładaliśmy, że mamy takie możliwości kupować, wyjeżdżać itd., żeśmy temu ryzyku popadnięcia w masowe szaleństwu sprostali. Ale teraz przygotowujemy się do wyborów na Słowacji (będą w marcu 2016). Nasz populistyczny premier, którego jak sądzę teraz wyrzucają z socjalistycznej międzynarodówki, zorientował się, że niestety, jego baza wyborcza, te 35 procent, to są dawni wyborcy Mecziara. Ludzie, którzy wtedy poddali się histerii tłumu z Mecziarem. Naprawdę, staruszki przypinały jego portret obok Najświętszej Panienki. Wcale nie miały świadomości, że jeśli są chrześcijankami popełniają śmiertelny grzech. Także Robert Fico wie, że jeśli chce wygrać wybory, musi tych ludzi posłuchać. Potępiam to, ale rozumiem. U was na tej zasadzie funkcjonuje (Tomio) Okamura i (Martin) Konvička, i na koniec pan prezydent. nie ma co się dziwić, trzeba to tylko nazwać.

 

Kto ma to nazwać? Politycy? Intelektualiści?

Potrzeba by pojawiło się to, co Riesman nazywa grupę wetującą. To są ludzie, którzy pokażą argument do zatrzymania tłumu. Tłumu nie zatrzyma się ot tak. Próbowały to zrobić zachodnie gazety publikując zdjęcie utopionego chłopczyka. Ale zdaje się, że na naszych ludzi to aż tak nie podziałało, i chociaż ci najwięksi krzykacze spuścili z tonu, bo także nie są za tym by umierały dzieci. Ale jednocześnie zwalili to na Brukselę: niech tam coś zaradzą. Sytuację w Syrii musieli rozwiązywać Amerykanie, Rosjanie. “My jesteśmy przecież tacy mali. Więc wy, ci duzi, zróbcie coś, żebyśmy się przestali bać. To wasza wina” krzyczymy światu.

 

Więc co powinni robić politycy? Co Pani by robiła, gdyby była prezydentem?

Moje podejście jest mniej więcej takie jak obecnego naszego prezydenta Kiski, który teraz kiedy rozmawiamy, mówi o uchodźcach do słowackich parlamentarzystów, a przez nich do narodu. Tak powinien działać prezydent. To czego teraz najbardziej potrzeba, to stworzenie grupy wetującej. I do tego też chcę się dołączyć. Już jakieś tego typu grupy funkcjonują wśród przedstawicieli kościoła, są organizacje jak Člověk v tísni (“Człowiek w potrzebie” NGO), wielu dziennikarzy przestało prowokować przeciw uchodźcom. Trzeba to jakoś wesprzeć.

 

A więc to teraz próbuje Pani robić?

Ale przecież nie jestem sama. Przede wszystkim próbuje prezydent, wielu ludzi pomaga, setki wspaniałych kobiet i mężczyzn, którzy zasypują mnie pozytywnymi e-mailami, wasi naukowcy, którzy mnie teraz zaprosili, żebym także wsparła ich w ich wyzwaniach. Jest nas wielu, tylko musimy przestać milczeć i nie dać się zastraszyć krzykaczom.

 

A co zrobić jeśli za krzykaczami stanie polityczna reperezentacja?

Wy macie bardzo trudną koalicję która z sobą nieustannie wojuje. Co jest w koalicjach normalne, ale sytuacja jest według mnie bardzo dziwaczna. Socjalistyczna międzynarodówka próbuje powstrzymać słowackiego premiera Fico, wezwano go, aby zapytać skąd u niego tak radykalnie prawicowe pomysły. Węgierskiego premiera zatrzymać się nie udało, EPP nie chciała stracić 10 mln Węgrów. Więc ja bym się sytuacją w Czechach nie gorszyła, ale to jest rzecz, którą musicie sami rozwiązać na miejscu. Kiedy nas Słowaków pod rządami Mecziara nie chcieli wpuścic do NATO i nagle byliśmy zupełnie gdzie indziej niż reszta środkowej Europy, wy nam pomogliście. Pomogliście nam w niesamowity sposób. Polacy ogłosili, że Słowacy muszą być w NATO. Wy Czesi oddaliście nam całą pozycję negocjacyjną, którą straciliśmy. Przyczynili się i Węgrzy. Jesteśmy wam wszystkim za to wdzięczni. Także musimy sobie uświadomić, że były momenty, kiedy my, kraje środkowej Europy byliśmy bardziej pozytywni. Z tego możemy być dumni nawet jeśli teraz przy okazji uchodźców nie zgadzamy się z różnych punktach.

 

Największy opór przeciw uchodźcom jest w Czechach, Słowacji i na Węgrzech

Austria zdecydowała się skonfrontować z problemem i pokazała, że umie się uchodźcami zaopiekować. z czego wynika ta rożnica? Austrackie federalne władze i austriacka organizacja charytatywna Caritas były na to zawczasu gotowe. Są do tego przyzwyczajeni. W roku 1956 kiedy sowiecka armia topiła we krwi węgierską rewolucję, przez austriacką granicę uciekły setki tysięcy Węgrów. Po roku 1968 uciekło za granicę 200 tysięcy obywateli Czechosłowacji, wielu z nich właśnie do Austrii. Nic dziwnego, że kiedy granice otworzyły się w roku 1989 (Magda Vášáryová od wiosny 1990 roku była ambasadorem Czechosłowacji w Austrii), dostawałam listy od starych Austriaczek: „Was machen hier diese Tschechen? Das waren doch unsere Bedienstete!" (Co ci Czesi robią? To przecież byli nasi służący). Także nie można powiedzieć, że brak tak ludzi histerycznych. Są i w Niemczech, podpalają domy azylantów. Ale jest tam również wielka grupa ludzi, intelektualiści, dziennikarze, przedstawiciele kościoła, policja, którzy tę sytuację uspokajają.

 

Podczas kiedy my uparcie odmawiamy kwot. O co nam chodzi?

Słowo “kwoty” stało się tylko narzędziem do wyrażania strachu. Może to prawda, że jak powiedział Petr Pithart4, z podziałem Czechosłowacji, straciliście swoje lusterko i teraz jako źródło zmartwień macie tylko samych siebie.

 

A o co mogłoby nam jeszcze chodzić?

Powinniśmy być ważnym głosem w europejskiej debacie. I nie tylko mówić: "Nie, nie! My nie!" Wymyśliliśmy święte słowo “kwoty” i mówimy “nie”. Wcześniej słowo kwoty związane było wyłącznie z liczbą kobiet na wysokich stanowiskach. Teraz dostało nowe znaczenie, ale znowu z negatywnymi konotacjami. I staruszek ze wsi wie, że kwoty to coś strasznego, przeciw czemu należy się postawić, nawet jeśli nie wiadomo co faktycznie słowo oznacza. I niektórzy politycy dobrze to zrozumieli, i dlatego teraz słowo “kwoty” omijali z daleka. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do rozwiązywania problemów, nie jesteśmy przyzwyczajeni do debatowania. Ale nikt się temu nie może dziwić - 60 lat żyliśmy w niedemokratycznych reżimach. Wystarczyło na początku jasno powiedzieć: “ekonomicznych imigrantów – oprócz niektórych wyjątkowych mózgów - będziemy zawracać, bo mamy bezrobocie, a na przyjęcie uchodźców mamy takie a takie możliwości”. Mogliśmy to powiedzieć, nic by się nie stało. Już to raz zrobiliśmy, 13 lat temu, kiedy przyjęliśmy wielu Bośniaków, muzułmanów - zupełnie spokojnie. I teraz żyją zintegrowani z nami jak inni migranci. Za te 10 lat, które jesteśmy w UE, nie przyzwyczailiśmy się być kooperatywni, ciągle zajmujemy pozycje obronne. Typowy przykład z tych dni - wuj mi pisze, że ostro przeciwstawia się ekonomicznym imigrantom. Odpowiadam mu: “A gdzie jest Twoja córka i syn?” Tylko tak strzeliłam. A on mi odpowiada: “No, ale to co innego, moja córka jest w Anglii a syn w USA”. Odpowiadam mu: “Też są ekonomicznymi imigrantami, a masz świadomość, że jeśli rozpętamy histerię przeciwko ekonomicznym imigrantom, może to doprowadzić do tego, że córkę i syna też będą probowali wygonić z tamtych krajów?” I wtedy przychodzi odpowiedź: “Ale to co innego, przecież jesteśmy biali, a moje wnuczęta już nawet nie mówią po Słowacku!”. Teraz widzicie niebezpieczeństwo? Na przykład w tym, że niejeden dziadek nie wie, że Syryjczycy przed wojną byli bogaci jak my? Że mają starożytną kulturę, kulturę z czasów kiedy my - że zacytuję Schwarzenberga5 - siedzieliśmy jeszcze na drzewach.

 

Ciągle Pani uważa, że migrantów ekonomicznych trzeba odsyłać z powrotem?

Tak. Powinniśmy do tego podchodzić racjonalnie. Potrzebujemy pielęgniarek, potrzebujemy kogoś kto wywiezie śmieci? Jeśli zostaną, inni będą musieli budować swój kraj. Podczas gdy ludzie, którzy uciekają przed bombardowaniem i śmiercią to co innego. Oni kiedyś wrócą do swojej ojczyzny. Szczęśliwi. Tylko muszą przeżyć. Zrozummy to wreszcie.

 

Jak przekonać zwykłych obywateli?

Wszyscy, którym nie idzie jedynie od następne wybory, muszą mówić, mówić, mówić. Wyjaśniać a nie ich ośmieszać. Starać się ich zrozumieć. Człowiek, który się boi, wymaga specjalnej opieki. Tego należy się spodziewać po kościelnych hierarchach, po profesorach uniwersyteckich, po politykach, po prezydencie. I wtedy każdy z nas najpierw zadałby pytanie, jaką wartość ma dla nas to co dotąd osiągnęliśmy. Jeśli pójdziemy tą negatywna drogą dalej, część tego co osiągnęliśmy, możemy stracić. To, że wpadliśmy w histerię jest w porządku, tak bywa, ale teraz musimy się już z niej otrząsnąć. Bo inaczej to się obróci przeciw niektórym z nas. Ludziom, którzy się boją, trzeba wyjaśnić skąd wzięły się ich poglądy: że chciał ich pozyskać jakiś polityk, albo sąsiad, że są niepewni w swych wyborach, bo dziadek był faszystą, ojciec komunistą a on jest mecziarowcem. Piekielna kombinacja. Albo czytali histerycznych dziennikarzy, którzy chcieli zarobić. Nie lekceważyć ich strachu, ale wyjaśniać, że to, czego się boją, to nieprawda. Że są powody, żeby się bać, ale oczywiście nie uchodźców. I jeśli ten strach czują chrześcijanie, niech otworzą biblię i przeczytają sobie prawdziwe słowa Jezusa. Albo niech się pójdą wyspowiadać księdzu, który jest godzien tego miana, a przede wszystkim, niech zrobią cokolwiek, żeby tego strachu i tej nienawiści nie rzucili na kogoś wokół siebie. Dalej, jeśli się ludzie boją, że wśród uchodźców przenikną islamistyczni terroryści, trzeba im powiedzieć: “Tyle waszych pieniędzy idzie rocznie na tajne służby, czy na naszych tajnych agentów zagranicą, tyle na Schengen, tyle na wywiad wojskowy”. Wyjaśnić. Odwrócić i niebezpiecznych haseł. Nie siedzieć z założonymi rękami, tylko zrobić wysiłek.

 

Problem w tym, że u nas niektórzy przedstawiciele opiniotwórczej elity wyrażają taki pogląd: “Bójmy się islamu, bo kiedyś może on zagrozić naszym demokratycznym wartościom”

Wtedy proszę ich zapytać: “A dlaczego myślicie, że bylibyście skłonni te wartości tak łatwo poddać? Czy to nie dlatego, że się ich - wasza rodzina, klasa społeczna - w przeszłości kilka razy wyrzekała?” Zapytajcie: “Czy wy jesteście z rodziny kolaborantów? My wiemy, że kochaliśmy kolaborantów w środkowej Europie.”

 

Więc boimy się sami siebie?

Ależ tak! Do tego cały czas zmierzam! My się boimy własnej słabości. Tego, że nie jesteśmy dostatecznie zdolni intelektualnie. Że za sobą mamy nie bardzo przyjemną historię. A ile rodzin ma ciągle w domu srebrne sztućce zabrane kiedyś innym ludziom?

 

Na to ci ludzie odpowiedzieliby Pani, że się boją głównie tego, że islam z sobą niesie niewolę. Niedemokratyczne praktyki.

To proszę się ich zapytać: “A co żeście robili 26 lat temu? Przecież wtedy żyliście w niedemokratycznym reżimie. I co, szaleliście? Szliście i mówiliście “nie”? A czy naprawdę było bezpiecznie 26. listopada 1989…” Wiecie czego ja się naprawdę boję? Wcale nie naszych nazistów, bo ich widać, ja się całe życie bałam słabeuszy.

 

 

 

 


Przypisy:

 

1) Milada Horáková – czeska polityk, W czasie II wojny światowej uczestniczyła w ruchu oporu, po 1948 r. była w opozycji wobec reżimu komunistycznego. W procesie pokazowym została skazana na karę śmierci pod sfingowanymi zarzutami spisku i szpiegostwa i powieszona.

 

2) Antonín Zápotocký -  czechosłowacki działacz komunistyczny, premier Czechosłowacji w latach 1948-1953.

 

3) Rudolf Slánský – czechosłowacki działacz komunistyczny żydowskiego pochodzenia, 8 września 1951 usunięty ze stanowiska i zastąpiony przez Klementa Gottwalda, 13 listopada 1951 aresztowany. Rok później został wraz z 13 innymi byłymi wysokimi funkcjonariuszami partyjnymi żydowskiego pochodzenia oskarżony o działalność antynarodową i szpiegostwo na rzecz Izraela. W procesie 2227 listopada 1952 skazany na śmierć.

 

4) Petr Pithart – czeski polityk, prawnik i naukowiec, działacz opozycji antykomunistycznej, w latach 1990–1992 premier Czech w ramach Czeskiej i Słowackiej Republiki Federacyjnej, w latach 1996–1998 i 2000–2004 przewodniczący Senatu.

 

5) Karel Schwarzenberg – czeski arystokrata i polityk, minister spraw zagranicznych Republiki Czeskiej w latach 2007–2009 oraz od 13 lipca 2010 do 10 lipca 2013. Działacz opozycji antykomunistycznej w okresie Czechosłowacji, kandydat w wyborach na prezydenta Czech w 2013 roku.

 

 

przypisy na podstawie Wikipedii.

 


Odnośniki:

 

Link do bezpłatych fragmentów oryginalnego tekstu: Vášáryová: Střední Evropa je nebezpečná

 

s.flores
O mnie s.flores

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka